wtorek, 21 czerwca 2016

Hej dziewczyny, hej chłopacy- jak diabetyk szuka pracy! ;)

Halo, czy moi kochani Czytelnicy żyją?
Pewnie nie spodziewaliście się, że się do Was odezwę, ale jak sami już wiecie lubię zaskakiwać ;)
Mamy trochę zaległości do nadrobienia i dość dużo informacji z mojego codziennego życia mam Wam dziś do przekazania. Wiadomo- są to rzeczy wesołe, ale są też i rzeczy smutne, których każdy z nas na pewno stara się w swoim życiu unikać jak ognia. Czasem niestety trzeba i takich trochę doświadczyć.
No dobra, przejdźmy do rzeczy ;)

7 marca obchodziłam swoją piątą rocznicę- nie, nie ślubu ;)
Świątecznie, rodzinnie ;)
Równe pięć lat męczymy się już razem z koleżanką cukrzycą, ciężko nam złapać wspólny język i się dogadać. Musimy dzielić się wszystkim, a to bywa często uciążliwe i denerwujące. Można powiedzieć, że jesteśmy jak ciągle kłócące się siostry bliźniaczki ;)
Wszyscy 8 marca świętują Dzień Kobiet, a ja mam dzień refleksji z jazdy karetką, jakaś dziwna trauma.


Marzec ogólnie był dla mnie jakimś stresującym okresem. Pod sam koniec miesiąca do szkoły miały dotrzeć wyniki egzaminów zawodowych, które pisaliśmy dwa dni przed studniówką, trudno wtedy było się skupić, bo każdy żył już sobotnim balem i przygotowaniami do niego.
Muszę się jednak pochwalić, bo zdałam z bardzo dobrym wynikiem i oficjalnie jestem już Technikiem Żywienia i Usług Gastronomicznych ;) Jestem z siebie dumna, bo egzamin na prawdę nie należał do banalnych i prostych i potrzebna była na nim wiedza z całych czterech lat nauki w technikum.




kwietniowa wizyta w Poznaniu ;)
Na początku kwietnia byłam też na wizycie kontrolnej u diabetologa i dowiedziałam się, że mam anemię. Dziwne, bo nigdy wcześniej nie miałam z tym problemów. Jednak w maju dla samej siebie sprawdziłam sobie wartość hemoglobiny i już znacznie się poprawiło chociaż jeszcze mam wynik troszkę poniżej normy, ale myślę, że z czasem 'ogarnie się' i to :)


Sąsiadka z przypadku, przyjaciółka z wyboru! :D


Potem nadszedł czas na poprawianie ocen, zakończenie roku i maturę, ale może po kolei ;)
Zakończenie roku mieliśmy wyjątkowo jako jedyna szkoła 2 maja, z powodu, że kilka osób z mojej szkoły wyjechało na Erasmusa i nie byliby oni obecni w tym ważnym dla siebie dniu, bo przecież Technikum w Brzostowie kończy się tylko raz.
Nie zabrakło łez, słów wdzięczności i obietnic, że przecież jeszcze nie raz się spotkamy. Ja już tęsknię za swoją szkoła i odwiedzam ją jak tylko mam taką okazję.  Już dziś mogę stwierdzić, że lata technikum to póki co najlepszy okres w moim życiu ;)
Póki co regularnie z częścią klasy się spotykamy i wspólnie grillujemy, mam nadzieję, że nasz kontakt nie urwie się tak szybko!

4 maja skończyła się zabawa, zaczęła się MaTuRa!
Na pierwszy ogień poszedł język polski, drugi dzień matematyka (tych dwóch przedmiotów jestem najmniej pewna), trzeciego dnia był angielski, który poszedł mi dość dobrze. Potem przyszedł czas na egzaminy ustne, bałam się ich straszne, ale zdałam bez problemu co strasznie mnie cieszy. Na wyniki egzaminów pisemnych muszę czekać do 5 lipca. Tak, to czekanie jest najgorsze. Jeżeli uda mi się zdać maturę ( a jeśli nie uda, to po ewentualnej poprawce) zamierzam iść na studia. Rozważam Ratownictwo Medyczne i Pielęgniarstwo. Zawsze jakoś 'kręciła' mnie ta tematyka. i jeśli mam już iść w jakimś kierunku to nie widzę siebie na jakimś zarządzaniu czy ekonomii, tylko właśnie na jakimś z takich kierunków. Jednak wszystko niestety jest uzależnione od wyników matury, na które z niecierpliwością oczekuję ;)


Absolwenci!

Maturzystka! :D


Fura, skóra i matura ;)

Po wszystkim stwierdziłam, że nadszedł również czas zacząć spełniać swoje marzenia. 
Pamiętacie jak kiedyś wspominałam Wam, że chciałabym mieć tatuaż? Tak więc 20 maja, dzień po ostatnim egzaminie maturalnym spełniłam swoje marzenie. Decyzja była szybka, bo 19 maja późnym wieczorem dostałam wiadomość ze studia tatuażu, że jeżeli mamy dziarać to dziaramy następnego dnia rano.
Nie zastanawiałam się ani sekundy.
Moje małe marzenie ;)

Mnie to nie bolało, było to bardziej odczucie drapania. Może dlatego, że jestem przyzwyczajona do igieł i kłucia. 
Sama sesja trwała dobrą godzinkę. Tatuażysta jednak obawiał się jak będzie goić mi się rana, całość przebiegła jednak bez szwanku. Chyba... to nie był mój ostatni tatuaż ;)
Poniżej wklejam wam linka do profilu studia, w którym ja robiłam swoją 'dziarę', z czystym sercem POLECAM!

Lucas Airbrush- Tattoo












Leoś :)

























W wakacje postanowiłam podjąć jakąś pracę, tym bardziej, że moje wakacje w tym roku są nieco dłuższe. Chyba wydam książkę pt. "Cukrzyk szuka pracy", bo to co mnie spotkało, na samą myśl denerwuje mnie do dnia dzisiejszego. 
Nigdy raczej nikt nie dyskryminował mnie z powodu mojej choroby, aż do pewnego dnia.
Pewnego czerwcowego popołudnia dostałam telefon, że moje CV zainteresowało pewien zakład gastronomii sezonowej i, że następnego dnia mam zgłosić się na dzień szkolenia i podpisanie umowy. Byłam strasznie szczęśliwa. Praca szła mi dość dobrze, dobrze nawiązywałam kontakt z klientami i sprzedawałam produkty, które ta firma miała do zaoferowania.
Do czasu aż.... do pracy nie przyjechała "Szefowa" - bo nie wiem jak nazwać taką osobę.
Pani widząc mój tatuaż powiedziała, że afiszuję się swoją chorobą, psuję renomę jej firmy i jak w ogóle można zatrudnić osobę z cukrzycą, przecież to niedorzeczne.
Mam nadzieję, że nikt taki więcej nie stanie mi w życiu na drodze.
A ja dalej będę dumnie odsłaniać swój tatuaż i z podniesioną głową szukać pracy ;)

Strasznie przykro mi tylko, że dyskryminuje się ludzi przez rzeczy i sytuacje, na które nie mamy wpływu.

;)

Gdzie jest pompa? :)





Zajrzyjmy, co słychać w mojej kuchni?
Dziś przygotowałam lody bananowe.
Składniki:

  • 6 małych bananów
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • sok z połowy cytryny
Mrozić około 6 godzin.




Efekt końcowy ;)



Buziaki kochani! ;*