wtorek, 29 października 2013

Przygody i obowiązki ' Słodziaka' . ; )))

Dobry Wieczór.

Właśnie Mama pogania mnie do nauki, bo przecież witaminy same do głowy nie wskoczą, ale stwierdziłam, że muszę dodać tutaj jakiś wpis.
Dlaczego te weekendy są takie krótkie?
No ale jeszcze trochę, teraz pod rząd dwa długie weekendy, jeszcze trochę i święta, znowu zleci ‘ raz dwa ‘ ; )
Mamy już praktycznie środę. Znowu mnie tu długo nie było- ale wena nie ta.. ; ))


A co u mnie? : )  ‘ GOOD ! ‘
W weekend nie zaliczyłam żadnego poważniejszego niedocukrzenia – 50, tak 50- to chyba ten najniższy ; ) Poniedziałek, wtorek też jakoś przeżyty ; )

Staram się wdrążyć w tryb życia jaki tak naprawdę powinnam prowadzić -  jak na razie nie wychodzi mi to może perfekcyjnie, ale chyba z dnia na dzień lepiej. Zrozumiałam chyba trochę, trochę dużo. Dzięki Mamie, Cioci, Tacie, Braciom, Przyjaciołom … ale chyba najbardziej dzięki mojej Siostrze, z którą może i często się sprzeczam, ale to chyba tylko dlatego, że chcemy dla siebie jak najlepiej… Wiem, że mogę na niej polegać, a sama taka wiedza jest bardzo ważna….

Dzisiaj chciałabym zagłębić trochę bardziej w temat istoty samej cukrzycy.
Otóż, każdy Słodziak oprócz mierzenia cukru, przyjmowania insuliny oraz trzymania diety powinien przestrzegać jeszcze wielu innych rzeczy. O jednej z nich opowiem dzisiaj.
Dzienniczek samokontroli w wersji papierowej



Osoba chora na cukrzycę powinna prowadzić dzienniczek samokontroli. Małe ‘coś’ z kilkoma rubryczkami na krzyż…. A taki problem….
Ostatnio znalazłam aplikację na telefon, w której można ową samokontrolę stosować – na razie ogarniam, co będzie dalej ?  zobaczymy ! Trzymajcie za mnie kciuki ! ; ))












Niestety zdarzają się w życiu także i chwile złe…
Padłam ostatnio ofiarą kradzieży torebki…
Było w niej parę rzeczy. Był także ulubiony i najbardziej zaufany glukometr…
Złość niesamowita. Mierzenie zastępczym to już nie to. Co zrobić?!...

Nowy sprzęt   ; )))
Jak dobrze mieć ‘ Przyjaciół ‘, też tych ‘ Po fachu ‘ ; ))
Z natychmiastową pomocą wyszła mi naprzeciw firma ACCU-CHEK. Po załatwieniu kilku formalności glukometr był już w drodze. Można powiedzieć, że otrzymałam go w trybie natychmiastowym. I tutaj należy się wielkie słowo DZIĘKUJE.









Niepokoi mnie również fakt, iż ze szkolnego plecaka zniknęła mi ostatnio rzecz, która może uratować mi życie. Błahostka- sok w kartoniku za 1,09 zł !.
Dla Was nic – dla mnie być może eliksir na dalsze życie.
Może ktoś nie zdawał sobie sprawy z tego, ale proszę… przemyślcie następnym razem takie rzeczy ( no chyba, że jestem aż tak wredna : )) )








Szukając w internecie obrazka , jak wygląda przykładowy dzienniczek samokontroli natknęłam się na pewne zdjęcie… jestem w szoku….

bez komentarza....





Dobra, dość…
Jemy ! ;3

Poniedziałkowe popołudnie, wracając o dość późnej godzinie z praktyk, była jakoś 16.30- ale po zmianie czasu. Wiadomo jak to się początkowo odczuwa…
Głodna jak wilk wkraczam do domu ! ; )
Piekarnik włączony… Jakaś folia… Pachnie rybą… Boże już mi się odechciewa…
No, ale czymś bestię nakarmić trzeba, tak więc Pascal wyjmuje swój specjał w gorącym pazłotku i kładzie na talerz. No nic, nic innego nie ma to biorę się za rybę….

Popatrz....



O Kurde ! Szok ! Marian jesteś wielki! ; ) haha!

Szok
Szok
Szok !









.....i zjedz ; )))


Składniki:
- 1 filet z dorsza
- 1 marchewka
- pietruszka (nać)
- papryka do dekoracji

Sposób przygotowania:


Filet umyć, przyprawić. Na środku fileta umieścić 
marchewkę i nać pietruszki. Umieścić na folii aluminiowej i zawinąć. Piec w piekarniku ok. 30 minut w temperaturze 200 C. Udekorować pietruszką i papryką. No i jeść ! ; )









Dobranoooc ! ; **

czwartek, 24 października 2013

Było kiepsko, będzie lepiej... ;)

Dobry wieczór ;D

Jejku jak ciepło !
To chyba ostatnie dni takiego raju… a ja ? siedzę nad lekcjami ! ; ))
Ale e tam ! ; ))

Przecież tutaj też coś trzeba napisać , nie ma tak ! ; )

Wcześniej wspominałam już o swoim przebytym niedocukrzeniu, ale w sumie – czym ono jest?

Tak więc :

 Hipoglikemia- niedocukrzenie. Stan gdy stężenie glukozy we krwi wynosi mniej niż 55 mg%
Ja w swojej słodkiej karierze zaliczyłam kolejne wczorajszej nocy… 33mg% - MASAKRA !

To było jakoś dwie godziny po północy. Obudziłam się zlana zimnym potem, było mi tak gorąco. Cała się trzęsłam. Nie mogłam jednak ruszyć się z łóżka. Pod ręką miałam glukometr więc udało mi się jeszcze zmierzyć cukier- 33 mg%.  Lewą ręką zdołałam sięgnąć sok, ale jeden nic nie pomógł.
Muszę kogoś zawołać ! ‘ Mamo, Mamoo, Mamoooo !  Jezu nikt mnie nie słyszy…’
‘ Mamoo, Mamoo….’ – po chwili do pokoju wbiega wystraszona Ciocia, której jak na razie jako jedynej zdołałam przerwać sen.. ‘ Co jest? Co się stało? ‘
‘ Ciociaa sok ! . Mam niski……… ! ‘

Po chwili panika ‘ Sąsiadki  zza ściany ‘ obudziła już Mamę. W pokoju zrobiło się jakoś tłoczno. Ciocia biegała z połową lodówki, a Mama nieustannie powtarzała ‘ Zmierz cukier ‘.

No ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Moje lenistwo i niedokładność przedstawiły się po imieniu.

Nie zjadłam kolacji, podałam zbyt dużo insuliny na obiad… I miałam nagrodę w nocy.
Jak to mówią, za głupotę się płaci ; )


Wniosek : RODZINA po raz kolejny mnie uratowała.



A jak niedocukrzenie wygląda w praktyce?
Pozwólcie, że przedstawię Wam fragment mojej prezentacji.
Oczywiście bohaterką filmu nie jestem ja, gdyż w moim przypadku nikt nie byłby w stanie nagrać takiej ‘sceny’, bo wszyscy bawią się w sanitariuszy ! ; )




Często, gdy gdzieś wychodzę lub jadę Mama powtarza mi ‘ Załóż opaskę ! ‘
Przyznam, wkurza mnie to, ale kurczę – przecież ma rację….
Tylko pewnie nie wiecie o jaką opaskę mi chodzi….
Małe sylikonowe ‘coś’, co może uratować nam życie…






A co w kuchni? ; ))

- Kasia! Ile masz cukru ?
- 83 ! haa!
- No to jemy ! ; D



Ale co jemy ? – Bezimienne coś !

Tu znów zadziałała moja wyobraźnia i po szybkim przeglądzie lodówki wzięłam się do roboty…. I znów stworzyłam coś dobrego ! ; ))

( Brat ‘S’, po zjedzeniu mojego wymysłu stanowczo stwierdził : ‘ Jak będziesz znowu to robiła, daj znać ‘ )


Pieczarka ‘ nadziana? Faszerowana ? ‘ szynką drobiową, jajkiem i serem ; )

Składniki:

-  2 Duże kapelusze pieczarek
- jajko ( 1 szt – 2 kapelusze )
- 2 plastry szynki drobiowej
- potarty ser

Sposób przygotowania:

Pieczarki umyć i  obrać ze skórki. Z kapeluszy wydrążyć środek. Jajko wybić, roztrzepać. Dodać pociętą w drobne paseczki szynkę i odrobinę sera. Wymieszać. Masę jajeczną wlać do pieczarki , zatrzeć serem. Piec w temp 190C ok. 15 minut.
Doskonale smakuje z dodatkiem ketchupu ; )

Smacznego ; )







jajko + szynka + ser



Tak dla rozwiania wątpliwości, na zdjęciu porcja Brata Sławka,
Słodziaki zacierajcie mniejszą ilością sera,
No chyba, że macie niski.... ; )







Ja jako słodziak najpierw jem oczami.
Każda potrawa wygląda chyba smakowiciej ze szczyptą elegancji ;) 






Niekoniecznie na trawie, ale spaćććć ! Dobranoc! ; ))


wtorek, 22 października 2013

' Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam... '

Dobry wieczór. Wróciłam, jestem ; )


Zalatana jestem ostatnio, i wieczorem jak przysiadam do komputera i chcę coś napisać oczy zamykają mi się same i zrezygnowana idę spać ! ; )

No ale ile tak można, wypadałoby się zebrać i coś dodać tutaj ; )
W sumie nie było mnie tutaj 5 dni, aż 5 dni ! ; )

Co u mnie?  Nie narzekam.
Chociaż w sumie, chciałabym się wyspać ! Brakuje mi wakacji, wolnego ! ; )
No ale cóż, szkoła. ; )


W Niedzielę byłam w pewnym miejscu, na pewnej uroczystości. Pewna bardzo bliska mi osoba pogubiła się bardzo w życiu, i wyszło jak wyszło. Dziś mogę z radością przyznać, że znalazła ona właściwą drogę i wróciła na nią. W tym miejscu kolejny raz przytoczę pewną myśl :  RODZINA JEST NAJWAŻNIEJSZA ! ; )


Na jakieś refleksje mi się zbiera dzisiaj i wracają mi właśnie wspomnienia z przeróżnych uroczystości i spotkań, na których byliśmy wszyscy razem.
Śmiało mogę w tym miejscu powiedzieć, że rodziny to możecie mi pozazdrościć ! ; ))
Chociaż nie tylko rodziny, bo naprawdę wiem, że otaczają mnie osoby, na które zawsze mogę liczyć- o każdej porze dnia i nocy. Dzięki ! ; ))



Trochę się pogubiłam ostatnio, niezbyt często mierzę cukier, zniechęcają mnie do tego strasznie pokłute palce.. Ehh… jestem chora już trzeci rok, a jak widać nadeszły tak słabe chwile. Skutki tego niestety też odczuwam- nie czuję się do końca jak czuć powinnam…
Nawet WOŚP grał z pompą ! ; )
No ale cóż, takie życie – trzeba w końcu wziąć się w garść i zacząć normalnie funkcjonować, bo przecież to jest moje życie…. Staram się pomóc innym, bo od kilku lat czynnie udzielam się w różnych charytatywnych przedsięwzięciach typu akcja honorowego krwiodawstwa, WOŚP,  festyny charytatywne, a sama sobie pomóc nie umiem…..





Akcja honorowego krwiodawstwa
wrzesień'12





Akcja honorowego krwiodawstwa - cała ekipa RCKiK Poznań, no i MY !
wrzesień'13















Dobra dość tego, może jakieś jedzonko? ; >
Wczoraj miałam wielką ochotę na naleśniki z bananami ! jejku ! ; D
No i sobie na kolację zrobiłam ! ; ))
Pyszne były : D




  
 Składniki ( na 20 sztuk )

- 4 jajka
- ½ litra mleka
- 2 szklanki mąki
- łyżeczki proszku do pieczenia
- banany
 
Sposób przygotowania:

Jajka wybić do miski, roztrzepać mikserem. Dodać mleko, mąkę i proszek. Wymieszać.
Smażyć na patelni ceramicznej cienkie placki. Zawijać faszerując pokrojonymi bananami. Podawać na ciepło. Mniam ! ; ))


















Smacznego ! ; )    - na zdjęciu porcja dla dwóch osób, żeby nie było ! ; ) 









Tymczasem uciekam spać , może w końcu uda mi się wyspać. Dobranoc ;) 





DŻEM - Do Kołyski   - tak jeszcze na koniec. Słowa tej piosenki zainspirowały mnie dziś jakoś do tematu tego posta.    TO JEST TO !  ; )


czwartek, 17 października 2013

Kaśka w kuchni ! ; )

Heja ho ! ; )
To znowu ja ! ; D no cóż, kto by inny ; )
Szaro, zimno, ponuro i mokro- ale tylko za oknem. Chociaż ranek był ciężki – godzina 5.30 na ‘ śpiku ‘ przetransportowano mnie do siostrzeńców – bo przecież spadną z łóżka jak będą spać sami ( Mama i jej chore wizje ) .
Potem szkoła – w deszczu , niesprzyjającej aurze Kasia w puchowych rękawiczkach kula się do szkoły, no heloł – przecież nie pieszo. Tyle pociechy w tej rodzinie, że kupili mi skuter, o którym marzyłam od kilku lat, bo codzienna pielgrzymka ‘pod górę’ była utrapieniem J

Ale życie jest piękne. Wiadomość, iż lekcje kończę 4 godziny wcześniej – o 11.50 powaliła mnie na łopatki.
Pędzikiem do domu , i do garów ! ; )
Miałam dziś jakąś taką wenę twórczą.
Przecież nie ma nic piękniejszego niż pusty dom, kuchnia bez uczennic i cisza wokół – jednym słowem BAJKA ! ; )
Szybki przegląd lodówki. No w sumie coś idzie z tego zrobić.
Kurczę, apetyt coraz większy, powrót Pascala z pracy też już coraz bliżej, a przecież grzechem jest bycie w domu tak szybko, i nie przygotowanie czegoś do jedzenia.

Myślę sobie:  Zaskoczę ich ! Niech zobaczą jak się gotuje ! ; )
Tylko by jedli te kotlety. ; )
Dietka kochani, dietka – wszystkim to wyjdzie na dobre.


CZAS START ! ; D


Hey ho ! Let's go ! ; )





I zaczęło się. Najpierw zaspokoję swoje podniebienie, bo bestia już warczy ! (głód)
W sumie dawno nie jadłam ryby.
Tylko jak tu ją przyrządzić ? Ostatnio była na parze, ale ile można to jeść w takiej postaci?!
Hola hola ! już wiem, przecież po coś w domu mam ten piekarnik ! ; D

Wiem, wiem ! Pieczony łosoś z pieczonymi ziemniakami ! to jest to ! ;)
Do roboty ! ; )








Składniki:

- 2 duże ziemniaki
- 1 kawałek łososia
- sól, pieprz







Sposób przygotowania:

Ziemniaki obrać, pokroić w plastry. Posypać solą i pieprzem. Ułożyć na tacy grillowej do piekarnika ( tu znów oddaję hołd moim uczennicom za zaopatrzenie mnie w odpowiedni sprzęt  ). Obok układamy łososia. Całość pieczemy w temp. 200C około 30 minut.


















No dobra, ale to nie wszystko.  W lodówce znalazłam mięso mielone ! Ale co z nim zrobić… Nie chcę już klopsów…. A wyobraźnia bujna ! ; )

… Czas na MIĘSAKA !  

Że tak się wyrażę, jest to danie mojego wymysłu. Przygotowując je sama nie wiedziałam czy pójdzie to zjeść ale przyznam – jest pyszny : ))





  
Składniki: ( na ½ ziemniaka)
 - kulka mięsa mielonego
- ziemniak








Sposób przygotowania:

Ziemniaka przekroić na połowę. Wydrążyć środek. Nafaszerować doprawionym mięsem mielonym. I gotować ok. 25 min  w garnku parowym ; )  Pycha ! ; )

 
















… No a na deser … ; D

Jabłecznik ! ; )


Składniki:
-200 g mąki
- 60 g stopionego masła lub margaryny
- 2 jabłka
- ½ łyżeczki stewii w proszku
- 4 jajka
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 120 ml mleka








Sposób przygotowania:

Nagrzej piekarnik do temp. 180 stopni. Nasmaruj odrobiną masła formę i wysyp ją 1 łyżeczką mąki. Jabłka obierz, usuń gniazda nasienne, pokrój na plastry. W misce roztrzep jaja ze stewią. Dodaj proszek do pieczenia, mąkę, masło oraz mleko. Wymieszaj. Połowę masy wlej do formy. Ułóż jabłka. Dodaj resztę ciasta.
Piecz 15 minut. Smacznego ! ; )


















Smacznego ! ; ) 





Doooooobranoc ! ; D ; *







poniedziałek, 14 października 2013

No to w drogę ! ; )

Dobry wieczór ; D

Przepraszam , ze dopiero dziś, ale wyjazd na Dolny Śląsk mnie wykończył.
No to w drogę ! ; )
 Łącznie 8 godzin jazdy, a wrażeń od groma.
Nie wiem kurczę od czego zacząć ! ; D
Spotkanie z rodziną po roku ?  Zmienione twarze, inne poglądy  - inni ludzie.
Mogłoby się wydawać, że dla młodych ludzi spotkania z rodziną w przedziale wiekowym 40+ to czysta męka – ja też tak myślałam jeszcze niedawno ale z każdym dniem widzę, że moja rodzina zbliża się do siebie i wspólnie przeżywa każdą radość no i smutek -  bo to chyba też nieuniknione.
To miała być mała wizyta u rodzinki, wyszedł mały zjazd rodzinny, do teraz nie mogę pojąć jak wszyscy zmieściliśmy się w tym pokoju.
Przyleciała nawet kuzynka z Niemiec – w sumie mogę powiedzieć, że to pomysłodawczyni prowadzenia tego bloga. To Ona wpadła na ten genialny pomysł, i to Ona doprowadziła mnie co najmniej do szoku, którego doznałam w godzinach popołudniowych w sobotę.
Mianowicie ta istota prosto z lotniska przyjechała po mnie i zabrała w pewne miejsce.
Pewien  element mojej osobowości nie widział go od jakiś 3 lat… Fryzjer ! 
Pod hasłem   ‘ Pomóżmy włosom Kasi ‘ zaczęliśmy mały ‘TUNING’ ! ; )

Ze strachu , co ze mną będzie obgryzłam chyba wszystkie paznokcie u rąk, ale to szczegół.
Na samym wejściu na fotel dowiedziałam się, że mam włosy jak ‘ Topielica ‘, żółte jak u kurczaczka ;D
No to zaczynamy. Ciach ! nie ma ‘końcówek’ -  jakieś 5 cm ścięte na start.
Co będzie dalej. Przeraził mnie widok mieszania pięciu farb w jednej misce, kto wie, wyjdę stąd fioletowa? Ruda? A może będzie to soczyste mango? ; D
( przyznam, że kolor kurczaczkowi osiągnęłam farbując się  w domu na własną rękę-  początkowo wbrew woli mamy ‘Mamo, przecież nie będzie nic widać ‘ , 5 minut później Ruda Kasia wyszła z łazienki ! , e tam , jak widać Mama nie jest tak zła – żyje )

Co dalej ? Farba na głowie, płuczemy. Czułam jak robię się coraz bardziej czerwona i nerwowa. Justyna pokazywała tylko ‘ Good ! ‘
No nic, przecież Pan zapewniał mnie, że już nic więcej nie obetnie. Kolor zawsze idzie zmienić- nie ma tragedii.
Ciach ! ciach ! Widzę tylko jak kolejne kosmyki moich włosów lądują na ziemi. Matko Boska! No dobra, suszymy, prostujemy. Koniec
‘ Możesz się zobaczyć ‘ – zapomniałam dodać, że w tym salonie siedzi się cały czas tyłem do lustra  ; )

   Moja reakcja ? – O FU** ! ; )  szok , szok ! jakie krótkie włosy, wszyscy zapewniali mnie jednak , ze jest lepiej niż było i jest fajnie – aż w końcu uwierzyłam.

Muszę przyznać, że przydało się to, bo moje włosy były już naprawdę zniszczone – farbowanie robi swoje ale myślę, że cukrzyca ma w tym również swój udział.

Przyszedł czas pożegnania się i wrócenia do domku -  co prawda podróż była daleka ale krótka – Sławek nie ściągał nogi z gazu. Byłam tak podekscytowana tym wszystkim, podróż w tak miłym towarzystwie również zrobiła swoje – efekt ! o 3 w nocy byłam tak zmęczona, że nie mogłam zasnąć.
Dzięki ludzie !


Wiadomo, gościnne jedzenie ( oczywiście Kasia ma cukrzyce- smażymy bez tłuszczu ) nie zapełni żołądka na cały miesiąc. W niedziele ? Dalej, dietaaaaaaaaaaaaaaaaaa. O Mamo ! .

No ale co tam. Ktoś pogardzi przecierem malinowo- jabłkowym? ;> OMNOMNOM ! ;)

Wiadomo, wszyscy lubią słodkie więc oto dzisiaj: 



Przecier jabłkowy z malinami

Składniki:

- 1 duże jabłko
- garść malin


Sposób wykonania:

Jabłko obrać, pokroić na ćwiartki.
No i tutaj znowu dzięki Mamie i Cioci jeść mogę takie rzeczy, na które mam apetyt – mam specjalne naczynia, dzięki którym nawet cukrzyk może zjeść różne pyszności.
Tak więc jabłka umieszczam w specjalnym garnku i w mikrofali gotuję je 3-4 minuty, dodaje maliny i ponawiam proces gotowania – 2 minuty. Przepyszny mus jest już gotowy ; )








Tymczasem wrzucam kilka zdjęć w nowej odsłonie.

Mierzymy cukier i idziemy spać ! Dobranoc ! ; )



Ja i moje uczennice w kuchni ! ; )









Taka tam, nowa Kaśka ! ; ) 






czwartek, 10 października 2013

Słodziaki na kolonii ; )

Czwartek ?! Taak, już  czwartek ! ; D
Praktycznie mamy kolejny weekend... bajka . ! ; ))
W ten weekend 'pichcić' raczej nie będę albowiem zapowiada się wyjazd na Dolny Śląsk. ; )
Kilka godzin jazdy i pierwsze po roku spotkanie z rodziną - wspólne wspomnienia, refleksje -  Lubię to ! ; ))

Dzisiejszy post chciałabym jednak poświęcić opowiedzeniu Wam, jak pomocną rzeczą jest przystąpienie do Koła Cukrzyków. 
Jestem tak szalona, że należę aż do dwóch - ale to szczegół ; )

W Pile - tam przeprowadzane są szkolenia - z zakresu zdrowego żywienia, obsługi pomp itd ; )
Stowarzyszenie organizuje Mikołajki, Dni dziecka, wycieczki. Poznałam tam wiele fantastycznych osób, które niosą pomoc w każdej sytuacji. Nawet gdy podczas szalonych zakupów w Pile wyrwało mi się wkłucie Kolega M. posłużył mi z pomocą obdarowując swoim , Dzięki Ziom ! ; ))

Drugim stowarzyszeniem, do którego należę jest Koło Cukrzyków w Poznaniu. To właśnie z nim w dniach 29.06.2013-13.07.2013 spędziłam fantastyczny czas. Grupką kilkunastu osób wybraliśmy się na kolonię do Okuninki. Jest to piękne miasteczko w południowo-zachodniej części Polski ;) 
Moją towarzyszką i osobą, która wyszła z propozycją wyjazdu miała być poznana na Poznańskim oddziale diabetologii w 2011 roku Ania. Wspólne plany snułyśmy już od zimy. 
Tak więc 29-go, to była dokładnie sobota , już o 01.30 z ciężką walizką wyruszyliśmy w drogę.
Kierunek - Poznań. Ciemno, zimno. Zbiórka na jakimś wielkim placu w centrum miasta. Czekamy na Anię, same nowe twarze. Nikogo przecież tu nie znam. 
Nagle z oddali słyszę, że ktoś mnie woła. Słychać coraz głośniejsze ' Kaśkaa! Kaśka ! ' . Ale przecież to Poznań, wielka metropolia, Kaś może być tutaj mnóstwo. 
Po chwili staje przede mną niewysoka dziewczyna, której twarz już skądś kojarzę. Po chwili uśmiechnięta istota rzuca mi się na szyję. O Kurczę ! Przecież to moja Kaśka ! Tak, ta Kaśka, Kaśka, która przy wykryciu cukrzycy leżała na sąsiednim łóżku. Jejku jaka niespodzianka !
W tej chwili plany zajęcia dwuosobowego pokoju automatycznie przekształciły się w trójkę ;)
Dogadywałyśmy się jak siostry. Nie obyło się oczywiście bez przemeblowania w pokoju i stworzenia jednego, wielkiego 'Kasio-Aniowego' łoża ;)
 Codziennie wspólnie spędzałyśmy czas nad jeziorem- opalałyśmy się, kąpałyśmy ( przeważnie w ubraniach skakając do wody - ale to szczegół : )  ) , nocami wspominałyśmy dawne czasy, 'latałyśmy' po pokojach, a także nawiązywałyśmy nowe znajomości z mieszkającymi obok koloniami ;)
Świetna sprawa.
Naturalną rzeczą stało się chyba częste robienie zdjęć. Nie wiem czy z całego wyjazdu mamy jakieś normalne - ale to nic, przecież o to chodzi by dobrze się bawić ;)
Przez cały wyjazd zrozumiałam, że osoby z cukrzycą nie są inne, że naprawdę jest bardzo dużo młodych ludzi z tym problemem i wszystkie są tak samo fantastyczne jak zdrowe osoby. 
Mam nadzieję, że w przyszłym roku kolejny raz 'naszą ekipą' uda nam się uczestniczyć w równie fantastycznej kolonii.

W tym miejscu chciałabym gorąco pozdrowić wszystkich, którzy byli wtedy tam obecni ! ; )
Jesteście super ! ; ) ♥

Bo cukier był niski ! ; )


















Kolonijne Siostry w komplecie ♥





Hm... to teraz może coś związanego z jedzonkiem? ;>

Moją dzisiejszą kolacją były jaja gotowane na wodzie ułożone na toście :)

Składniki:
 
- 2 jaja
- 1 litr wody
- 2 skibki chleba ciemnego
- masło
- ketchup



Sposób przygotowania:

Jaja wybić do szklanek. Wodę zagotować. Na gotującą się wodę wylać jaja, obracać łyżką i gotować tak ok 5 minut.
W tym samym czasie w tosterze lub piekarniku przygotować tosty. Gorące posmarować odrobiną masła, a na wierzch położyć ugotowane jajo. Całość polać ketchupem. 





                                     Smacznego ! ; )













Tymczasem uciekam spać, do niedzieli ! ; ]    ; *