Pewnie nie spodziewaliście się mnie dzisiaj tutaj, co? ; )
W sumie to nie miałam w planach nic dzisiaj tutaj pisać, no ale czasami też muszę Was czymś zaskoczyć, bo chyba wszyscy lubimy niespodzianki :)
Lubimy - ale te przyjemne. Niestety czasami też spotykają nas sytuacje trochę mniej przyjemne.
Pamiętacie jak kiedyś wspominałam, że Wasze komentarze mnie motywują?
Dziś zostałam zmotywowana jeszcze bardziej, chociaż było to nie zbyt miła, to upewniłam się, że to co robię, będę kontynuować dalej.
Anonimowo ktoś napisał mi komentarz pod tytułem:
'' Jaki to trzeba mieć tupet, żeby robić taki rozgłos ze swojej choroby- nie dość, że tutaj to jeszcze w gazecie. Zapytać powinno się czy nie masz wstydu bo wiele osób umiera na inne choroby i nie szczyci się tym w mediach. Odpowiedz mi proszę, po co Ci ten blog? Oczekujesz litości? ''
- Szkoda, że nie masz odwagi spytać mnie o to i powiedzieć mi tego w oczy.
Ja robię rozgłos, owszem, ale tylko po to, żeby ludzie chorujący właśnie na te inne choroby nie umierali zbyt szybko. Po co mi blog? Po to, żeby pokazać innym, że cukrzyca to nie wyrok. Gdybym oczekiwała litości podałabym tu swój numer konta i czekałabym na Twoją darowiznę kochany Anonimie :) Nie będę tłumaczyła Ci zbyt wiele, poczytaj dokładniej moje posty, a wszystkiego się dowiesz i przy okazji mam nadzieję, że zrozumiesz po co to wszystko ;)
''' Pójdę tylko tam, gdzie poprowadzi moje serce, nie trzeba mi fam...
Pójdę tylko tam, i nie zatrzyma mnie nikt choćbym miał być sam
Pójdę tylko tam, pójdę tylko tam...
Zobacz ilu ludzi przepadło
Zaginął po nich słuch na zawsze
Zamknięci za kratami życia
Czekają na szansę sami w klatce
Gubią całą treść
Słowa z otwartej rany sączą się
Tak bardzo trudno zauważyć gdzie
Kończy się życie a zaczyna się sen ''
_______________________________________________________
Pamiętacie, jak kiedyś mówiłam Wam, że niebawem kogoś poznacie?
Nadszedł ten czas, zobaczcie sami o kim mowa :)
Kasię
poznałam całkiem niedawno, to właśnie ona zaproponowała mi opisanie
swoich dwudziestoletnich zmagań z cukrzycą. Praktycznie nigdy wcześniej
nie przelewałam na papier swoich odczuć, słabości, walki z tą chorobą
(czy jak kto woli schorzeniem).
Mam
na imię Justyna i mam 29 lat. Od niecałych czterech lat jestem
szczęśliwą mężatką, natomiast od dwóch również szczęśliwą mamą :)
Cukrzycę wykryto u mnie gdy miałam dziewięć lat. Ze zdrowego, pełnego
energii dziecka stałam się apatyczna, chudłam w oczach, piłam hektolitry
wody. Był to maj i intensywne przygotowania do Komunii. Wiadomo kupno
wymarzonej sukienki.....ciężko było znaleźć cokolwiek na wysoką, wręcz
chudą dziewięciolatkę. Po długich poszukiwaniach udało się. Komunia
minęła i zaczęły się wakacje a ja dalej dużo spałam, piłam. Mama
zaniepokojona objawami poszła ze mną do lekarza rodzinnego. Pani doktor
natychmiast wysłała mnie na badania moczu i krwi. Wtedy właśnie ruszyła
lawina. Natychmiast dostałam skierowanie do szpitala, tam oczywiście
mnóstwo badań. Na drugi dzień karetką odwieziono mnie i mamę do Poznania
na słynną Szpitalną. Po wszystkich formalnościach skierowano nas na
oddział a tam prosto na świetlice. Tam włączono nam film na temat
cukrzycy, w którym najwięcej było przedstawione o jej powikłaniach. Do
tej pory pamiętam jak na ekranie telewizora została nam pokazana stopa
cukrzycowa. Ja przerażona mama jeszcze bardziej. Z tego co nam pokazano
to cukrzyca jest pasmem powikłań, ogromnych cukrów, wyrzeczeń i wkłuć.
Oczywiście mama została ze mną na oddziale bo też musiała się przyuczać.
Dostałyśmy ogromną książkę z której trzeba było przyswoić sobie
wszystkie informację na temat choroby. Pamiętam, że mój cukier wynosił
800 a waga spadła do 29 kg. Masakra. W Poznaniu spędziłam trzy tygodnie.
Pamiętam te zbiórki w zabiegowym przed każdym posiłkiem . Badanie
cukru, wpis w zeszyt, ustalanie przez lekarza dawki insuliny i w końcu
zastrzyk tą grubaśną igłą. Nie wiem jak jest teraz ale jeszcze
dwadzieścia lat temu podawano nam insulinę zwykłą strzykawką. Peny
dostawaliśmy dopiero przy wyjściu do domu. Czego jeszcze nie lubiłam,
siusiania do takich brązowych buteleczek po lekach (makabra).
'Słodka' Justyna z córką Oliwią i mężem Danielem. |
Nie warto się poddawać i załamywać bo .... „ I TAK WARTO ŻYĆ.....”
Tak trzymaj Kasiu ! ;) nie przejmuj sie tym :D Mateusz :)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że się tym nie przejmuję ! ;)
Usuń...nigdy nie wiadomo co nas w zyciu spotka ,jezeli tylko zdrowie i piekne zycie to tylko sie cieszyc,czesto jednak nie jest tak rozowo,ten ktos anonimowy pewnie sie o tym jeszcze nie przekonal,tak sadze bo inaczej nie staral by sie na sile napisac tyle przykrych slow :( Moja corka choruje 8 lat na cukrzyce,staram sie jak moge zeby miala normalne dziecinstwo,takie blogi jak Twoj czytam i wchlaniam wszystkie wiadomosci jak gabka,dziekuje :)Historia Justyny wzruszyla mnie a do zdjecia z rodzina sie usmiecham :) Pozdrawiam i czekamy na wiecej !!!!! :) :) :) :) Ola
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak, jak mówisz Olu - bo czy ja wiedziałam czy będę chora? :) Duuużo zdrówka dla Was!
UsuńKasia będzie dobrze daje słowo.Dajesz rade jesteś super :) Niech Ci zawsze uśmiech towarzyszy bo w nim Ci do twarzy.Udanego weekendu życzy Ania.
OdpowiedzUsuńOczywiście, do przodu Aniu!
UsuńWzajemnie, dobrego weekendu! : )
Pięknie to opisałaś Słodziaku :) Podziwiam Cię za Twoją postawę w walce z tą chorobą. Jesteś wspaniałą silną kobietą i co najważniejsze kobietą, która interesuje niejednego faceta :D Jestem z Tobą... PS Twój Szanowny Kolega :D De eN
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa! ; )
UsuńCieszy mnie to, że mimo tego, że jestem chora większość ludzi odbiera mnie za normalną osobę ! : )
Nie ma co się przejmować, komuś żal dupę ściska, że on/ona nie był w gazecie a pewnie całe swoje życie o tym marzył.. :D pewne Anonim z tego powodu oczekuje litości teraz :D // Kacper
OdpowiedzUsuńTak tak - niespełnione marzenia i żale wyrzucane u mnie na blogu ;D
UsuńA ja za Twoim pośrednictwem chciałabym pogratulować Justynie, że odważyła się podzielić swoją historią. I moim zdaniem może być przykładem dla wszystkich młodych słodziaków a przezde wszystkim ich zaniepokojonych rodziców, że ten bunt nastoletni kiedyś się wyciszy i przy wsparciu bliskich jakoś można sobie poradzić z towarzyszką.
OdpowiedzUsuńps. moim zdaniem każda choroba jakakolwiek by nie była jest trudnym przeżyciem dla chorego i jego bliskich. a co do tego anonimowego heatera czytaj uważnie posty a później komentuj. bo cukrzyca to cichy zabójca. Wystarczy, że w nocy nikt cię nie usłyszy podczas niedocukrzenia i już po Tobie!
Ja jestem zawsze z Tobą siostra:)
Ja po raz kolejny również dołączam się do gratulacji dla Justyny.
UsuńMi Jej wpis również dał trochę nadziei, że kiedyś będzie jeszcze lepiej. ;)
Ta osoba po prostu nie wie co pisze, ale zrobię co w mojej mocy żeby uświadomić Ją, że cukrzyca to nie katar.
A Wasze wsparcie jest dla mnie wielką pomocą, ogromną pomocą. Moje Kochane Rodzeństwo - Moja Kochana Sister :*
Kasiula uwierz mi , że będzie lepiej. Ja też kiedyś w to nie wierzyłam, że mogę w miarę "normalnie" żyć i cieszyć się jak wszyscy życiem. Nie wierzyłam, że mogę mieć własną rodzinę jak każdy który pragnie ją mieć. TRZYMAJ SIĘ KOCHANA!!!
OdpowiedzUsuńp.s. "Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi...." bo pamiętaj NIE JESTEŚ SAMA :)
- J -
Tak na prawdę to każdy z nas może na coś zachorować,nie chodzi mi o cukrzycę,ale jest wiele innych groźnych chorób,wystarczy włączyć telewizor i w telewizji co chwilę mówią o tym,że dzieci są chore i potrzebują pieniędzy. Więc ciebie Kasiu jak i Justynę podziwiam,że potraficie o tym mówić i,że ty Kasiu potrafisz prowadzić bloga i dzielić się tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńA tak a propo twojej choroby: ja cię wtedy poznałam jak zachorowałaś na cukrzycę i wiem,że ci wtedy nie było łatwo i cię cały czas podziwiam jak ty sobie radzisz.