środa, 2 października 2013

Halo, halo, hej , cześć ! ; )



Witam? Dzień dobry? Cześć? Ah… Może po prostu, Hej – mam na imię Kasia, mam 17 lat,  od marca 2011 toczę bitwę z cukrzycą, za namową kuzynki chciałabym pokazać wszystkim chorym, ale nie tylko, że ‘my słodcy’ możemy żyć równie normalnie jak nasi rówieśnicy, a hasło cukrzyca niekoniecznie znaczy ZAKAZ SPOŻYWANIA SŁODYCZY.
Na samym początku chciałabym jednak pokrótce przedstawić Wam moją historię:       


  Jeszcze dwa i pół roku temu byłam średniego wzrostu dziewczynką przy kości. Potem zaczęłam rosnąć i chudnąć. Wszyscy tłumaczyli sobie, rośnie, więc chudnie. Wypadały mi włosy, ale przecież to może zdarzyć się każdemu. Na ogół czułam się dobrze. Często chorowałam, to angina, to zapalenia oskrzeli. Lekarz rodzinny tłumaczył mi, że jestem alergiczką, a to wszystko jest powiązane. Nie chciałam jednak słyszeć o żadnym pobraniu krwi.

Pewnego dnia zauważyłam, że ja chleję a nie piję. Potrafiłam wypić przecież 8-9 litrów wody i napojów dziennie.

Wieczorem znajoma, która choruje na cukrzycę typu 2 zmierzyła mi cukier. Przyszła, rozłożyła swój sprzęt i zaczął się meksyk! Zmierzyła sobie - wynik prawidłowy, mierząc mi HI. Była bardzo zdziwiona, myślała, że zepsuł się glukometr. Na to wszedł mój Brat. Spisując model glukometru wpisał jego nazwę w przeglądarkę internetową. Według tamtejszych informacji wyszło, że stężenie cukru w krwi wynosi powyżej 700mg%.

Rano , po dwutygodniowej przerwie od nauki ( bo przecież znowu byłam chora) poszłam do szkoły. Zaraz po lekcjach udałam się do lekarza rodzinnego. Tam ponownie zmierzono mi cukier, znów HI. Pani Doktor wypisała skierowanie na oddział dziecięcy.

Na początku trafiłam na oddział dziecięcy Szpitala w Pile . Tam zbadano mi cukier ponownie, gdzie i tak wyszło HI. Po późniejszym określeniu poziomu cukru z krwi żylnej wyszło około 1000 mg%.  Założono mi jakieś  3 wenflony, w sumie kłuto mnie co chwile, ale byłam tak słaba, że w efekcie już tego nie czułam.

Lekarz dyżurny powiedział nam, że mam zatrucie ketonowe 4/ 4, więc przyjechaliśmy w ostatnim momencie. Całą noc sprawdzano mi świadomość, jak mi się wtedy wydawało durnymi bzdetnymi pytaniami ‘’ Jak ma na imię mój brat ? ‘;, Przecież ile można pytać o to samo. Dopiero później dowiedziałam się w jak poważnym stanie byłam.

Rano,  dzień kobiet. Super. ,,Kaśka, pojedziesz do Poznania’’ Zabezpieczono mi wenflony i w drogę. Nosze pod salą ?! Karetka?!  na sygnale?! Co jest grane ?! . Wyobrażałam sobie raczej transport samochodem, niż jakimś hałaśliwym busem z pełną opieką medyczną wokół , masakra. Tam nadal przez 5 dni, kroplówki, insulina dożylna. Potem insulina podskórna. Ja mam robić sama zastrzyki?! Sobie?! No chyba sobie żartujecie…. ?! Eh. Wszystko idzie pokonać…

W końcu, dzień wypisu, z jednej strony radość, z drugiej strach. Jak sobie poradzę z moją chorobą.?!.
 ‘’ Kaśka, dasz rade, trzymaj się, i dziękuj rodzicom, gdyby nie oni, nie byłoby Cię już dzisiaj na tym świecie…’’ – Słowa pielęgniarek, które zapamiętam chyba do końca życia…



Ale starczy tych refleksji, skupmy się na tym co jest, co mamy…
Nie kojarzmy cukrzycy z jałową marchewką , gotowanym kurczakiem, nie solonym ryżem i nadwagą, co prawda , od wykrycia cukrzycy trochę na wadze kilogramów przybyło, ale chyba o  jakiejś nadmiernej ilości mówić nie musimy ;)


   
Żyję z pompą ! ; )
Wyjeżdżam z pompą ! ;)







To po prostu ja ! ; )
                                                                                       



Już niebawem, w kolejnym wpisie chciałabym wyjaśnić Wam skąd wzięła się nazwa bloga, dlaczego mam takie pompowe życie ! ; ) 


2 komentarze:

  1. Gotować umie, ładna, z poczuciem humoru jak widać - idealna na żonę;]
    Jednak wadę też kurczę znalazłem, aż przykro... nie ma 18 lat ;]

    Świetny blog Kasiu, powodzenia życzę ;)*

    OdpowiedzUsuń
  2. No rzeczywiście, do 18 troszkę brakuje ; )


    Ale będę miała Cię na uwadze ! haha ! ( chociaż nie wiem kim jesteś )
    Dzięki ! ; )))

    OdpowiedzUsuń